poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 1

Siedziałam na dyżurze w przychodni gdy przyszedł do mnie młody chłopak z psem tej samej rasy co Niko wydawało mi się, że skądś go znam ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
- Dzień dobry pani doktor. Nazywam się Marc Bartra - już wiem to ten sławny piłkarz z tej.. FC Barcelony! 
- Witam Laura De Viller - podałam mu dłoń i od razu wskazałam na psa- a to kto ?
- To jest Vent. I przyszliśmy zrobić małemu szczepionkę.
- Proszę o skierowanie. - chłopak podał mi i szybko przeczytałam.
- O przychodzi Pan ze skierowaniem od naszej konkurencji. Dlaczego taka zmiana? - zapytałam rzadko się zdarzało gdy ktoś przychodził do naszej przychodni ze skierowaniem od ,,wrogów''.
- Nie podobało mi się jak zachowywali się w stosunku do Venta, traktowali go jak powietrze. A słyszałem, że tutaj się inaczej traktuje zwierzęta dlatego przyszedłem.
- Ooo no to naprawdę nam miło. To będzie zwykła szczepionka przeciw wściekliźnie. Zapraszam do pokoju obok!

***
Szybko uwinęłam się ze szczepieniem tego uroczego psa. Pies od razu mnie polubił. 
- No to wszystko na dzisiaj Proszę Pana.
- Pani doktor nich mi pani mówi Marc, niech mnie pani nie postarza z tym panowaniem - uśmiechnął się.
- Dobrze.. Marc, a ty do mnie po prostu Laura - schyliłam się do Venta i spytałam się go - to co widzimy się za tydzień, mały?
W odpowiedzi pies szczeknął tylko, a ja się wyprostowałam. 
- Magda? Macie tu na prawdę miłą obsługę nie rozumiem tylko czemu tu jest tak mało osób?
- Po prostu małe problemy.. z konkurencją. 
- Hmmm.. myślę, że mogę ci jakoś pomóc..
- Jak ?? Tutaj nic nie da się zrobić..
- A może jednak - uśmiechnął się tajemniczo - żywa reklama mówi ci to coś?
- Do czego zmierzasz? 
- Mogę za promować twoją weterynarię wiesz.. powiedzieć komu trzeba.
- Nie, nie trzeba na prawdę poradzimy sobie...
- A ja nalegam dla mnie to nic wielkiego, a tobie może pomóc. Czyli wszystko ustalone..
- Ale.. - zaczęłam ale od razu mi przerwał.
- Nie ma żadnego ale. Czyli widzimy się za tydzień ?? - zapytał.
- Tak, tak.. a Marc poczekaj jeszcze jedno - powiedziałam i podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam - Dziękuje - powiedziałam.
- Nie ma za co - powiedział jak się od niego ''oderwałam'' - To do zobaczenia!'
- Do widzenia! - powiedziałam.

*Kilka dni później*

Siedziałam w malutkim pomieszczeniu w domku który od nie dawna wynajmowałam. Ostatnio dzięki młodemu piłkarzowi znacznie wzrosło zainteresowanie moją weterynarią. Wiktor cały czas do mnie wydzwaniał i esemesował bym do niego wróciła, ale jest rzecz której nigdy nikomu nie wybaczę - zdrady.
Siedziałam w moim nowym pokoju i oglądałam telewizje, miałam dzisiaj wolne z pracy. Zamyślona oglądałam jakiś serial, który oglądałam już chyba setny raz, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam i otworzyłam przybyszowi. Przede mną stał młody mężczyzna o ciemnej niemal latynoskiej karnacji, miałam wrażenie, że zakąś go znam - tylko skąd??
- Dzień Dobry.  - powiedział nieznajomy- Czy pani Laura de Viller?
- Tak, a o co chodzi? - zapytałam.
- No cóż.. to nie jest krótka rozmowa... - odpowiedział.
- No dobrze zapraszam! - i wpuściłam przybysza. Może to było głupie z mojej strony ale zaufałam temu chłopakowi i zawsze miałam Niko do obrony <XD>
- Jestem Alexis Sanchez - no właśnie! Już wiem to o nim trąbią media. Nawet dzisiaj był na okładce gazet!! Tylko co on tu robi? - Mam 23 lata. Pochodzę z Chile i gram w FC Barcelonie, najczęściej na pozycji pomocnika albo napastnika.
- Rozumiem.. Ale co pana tu sprowadza?
- Przestańmy z tym panowaniem, to w ogóle nie powinno wystąpić między nami...
- Nie rozumiem.. między nami?!
- No tak. Jestem twoim bratem..
- Że co? Co ty pierdolisz?! Ja nie mam rodzeństwa!!
- Uspokój się Magdo.. Tak jestem twoim bratem mamy wspólnego ojca..
- Nie możliwe mój ojciec zmarł zaraz po moim narodzeniu nawet go nie poznałam..
- Nie o to chodzi.. Nasi rodzice rozwiedli się zaraz przed twoim narodzeniem, ja sam dowiedziałam się, że mam siostrę dopiero tydzień temu i postanowiłem cię znaleźć. Wiem, że to dziwnie brzmi ale taka jest prawda Lauro..
- Nie wierze.. to nie możliwe żeby matka okłamywała mnie przez całe życie!! NIE MOŻLIWE!! - gdy to wypowiadałam Alexis wstał od stołu i zaczął krążyć w okół pokoju cały czas zatrzymując się przy każdym zdjęciu, które zapełniały niemal każdą wolną powierzchnię salonu. Przedstawiały głównie mnie i mamę na połowie byłyśmy razem. Dopiero nie dawno oprawiłam te zdjęcia i je postawiłam na światło dzienne wcześniej nie mogłam się do tego zmusić.
- Od zawsze marzyłem by mieć rodzeństwo ale nie spodziewałem się że mam! Nasi rodzice rozwiedli się jak byłem bardzo, bardzo mały miałem niecałe półtora roku, a ty miałaś niecały miesiąc. Rozwiedli się i podzielili nami ja zostałem z ojcem w Chile, a ty wyjechałaś z matką do Hiszpanii...- nagle się zaciął i spojrzał z niedowierzaniem na zdjęcie na którym byłam razem z mamą zaraz po urodzeniu. Alexis przez jakiś czas patrzyła się ze zdziwieniem na zdjęcie i szybko pobiegł do przedpokoju i wrócił z kawałkiem kartki.
- Zobacz!! - spojrzałam we wskazane zdjęcie i to co przyniósł mój ,,braciszek" te dwa kawałki papieru tworzyły jedno zdjęcie na którym byłam ja, mama, mały Alexis.
- Niemożliwe.. - wyszeptałam - to jednak prawda, jednak mam brata, jednak mam rodzinę - powiedziałam i przy ostatnim słowie się już popłakałam Alexis przytulił mnie i przez dłuuuugi czas stałam tak w jego ramionach.
- Nawet nie wiesz jak się ciesze, że cię znalazłem siostrzyczko..
- Ja też się cieszę - oderwałam się od niego i usiadłam na kanapie.
- Chciałbym  żebyś ze mną zamieszkała..                        
- Jak to?? - poderwałam się.
- No tak mam wielki pusty dom źle się w nim czuje i chciałbym by moja siostra ze mną zamieszkała. Zgadzasz się ..? - no to mam dylemat.. zgodzić się czy nie? W końcu to mój brat.. no ale wcale go nie znam.. pomocy !
- No dobrze... - powiedziałam niepewnie.
- Tak się ciesze! - krzyknął Alexis i mnie przytulił.
- A co z moją pracą?? - zapytałam.
- Nie musisz pracować..
- Ale chcę, kocham moją pracę..
- No dobrze, to będę cię codziennie odwozić, a gdzie pracujesz  ??
- Mam weterynarię, przy Carrer dels Tallers.
- To super bardzo blisko Camp Nou!

Reszta wieczoru minęła nam w bardzo miłej atmosferze. Rozmawialiśmy na wszystkie tematy, omówiliśmy moją przeprowadzkę. Koło 10 w nocy Alexis poszedł do domu. Dowiedziałam się, że za około tydzień przyjeżdża nasz ojciec, już zaczęłam bać się tego spotkania ale to w końcu mój tata. Zaczęłam się pakować jutro ma przyjechać mój braciszek i zabrać mnie do siebie na szczęście mam wolne z pracy przez kilka dni! Tak się cieszę, że wreszcie znalazłam rodzinę, moje życie zaczęło się nareszcie układać!!

******
OD AUTORKI:
No taki dłuższy rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba :D
No więc usunęłam stronkę ,,Bohaterowie'' ponieważ u mnie to się nie sprawdza i tak cały czas zmieniam fabułę wiec zarazem bohaterów.

No więc kolejny rozdział pojawi się za około tydzień :O












czwartek, 19 czerwca 2014

Prolog

Nie miałam już niczego. W tej chwili dowiedziałam się, że straciłam mieszkanie. Wszystko mi się wali w jednej chwili.. Jak to jest że człowiek w jednej chwili traci wszystko co ma. Nie cały miesiąc temu moja mama zmarła na raka płuc, nie miałam ojca. Moim jedynym oparciem był Wiktor - mój chłopak i Niko - mała psinka. Niestety te dwie najważniejsze istoty w moim życiu się nienawidziły. Dlatego Niko spała u mnie w pracy na szczęście nie miałam przez to problemów ponieważ pracowałam jako weterynarz w jednej z Barcelońskich przychodni dla zwierząt. Serce mi się krajało jak miałam ją tam zostawiać ale nie chciałam bitwy między nią a moim narzeczonym. Niestety ukochana praca nie przynosiła mi dostatecznych zarobków by utrzymać siebie i wynajmować mieszkanie od dawna wiedziałam że niedługo stracę dach nad głową ale nie spodziewałam się że tak szybko. Po podpisaniu specjalnych dokumentów i dogadania się z właścicielem kamienicy i uzgodniliśmy, że muszę cię wyprowadzić już dzisiaj a na moje miejsce ma się wprowadzić jakieś młode małżeństwo. Spakowałam wszystko do pudeł i walizek i wyszłam z domu odnosząc klucze do właściciela. Nie miałam dużo do zabrania jedynie walizkę i dwa pudełka. Meble były w wyposażeniu więc zabrałam tylko to co się w nich mieściło. Zniosłam wszystko do bagażnika i pojechałam pod dom mojego chłopaka. to co tam zastałam przeszło wszystkie moje oczekiwania. Przed domem stał mój chłopak i miział się z jakąś pustą laską. Wyszłam z samochodu i stanęłam za jego plecami chrząknęłam.
- Fajnie cie widzieć skarbie.. TO KONIEC! - wykrzyczałam mu w twarz i przywaliłam z plaskacza 
- To nie tak jak myślisz.. - zaczął Wiktor ale ja go już nie słuchałam tylko odwróciła się do niego plecami i wsiadłam do samochodu. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nie miałam pieniędzy by coś wynająć więc po prostu pojechałam do przychodni. Zastałam tam uradowaną Niko która skakała za radości na mój widok miałam ją nie całe pół roku ale byłyśmy bardzo do siebie przywiązane. Była moją najlepszą przyjaciółką i prawdopodobnie będzie miała dzieci! Wyżaliłam jej się ze wszystkiego i poszłam do samochodu po koc - prześpię się na kanapie w poczekalni już nie pierwszy raz tak spałam i mi to nie przeszkadzało. Niko przytuliła się do mnie radosna z mojej obecności.
- Teraz nie rozdzieli nas już żaden debil - powiedziałam cicho suni - przepraszam że zostawiałam cię tutaj dla niego.. - szepnęłam po czym zasnęłam. Nie wiem czemu ale nie płakałam po zerwaniu z Wiktorem teraz zastanawiam się czy to byłą na pewno prawdziwa miłość..?

~~
Od autorki: To jest mój drugi blog serdecznie zapraszam do czytania i komentowania :D mam nadzieję że wam się spodoba :D przewiduję około 15 rozdziałów + epilog ale nie wiem czy tyle wyjdzie :)